piątek, 21 września 2012

Chapter 1

Jakiś czas później
Od tamtego czasu minął rok, a ja wciąż nie pogodziłam się z krzywdą jaką wyrządzili mi moi bliscy. Miałam się zemścić, ale nie miałam na tyle siły by z nimi porozmawiać, wyjechałam z miasta i zamieszkałam u mojej ciotki. Myślałam, że w ten sposób zapomnę ale to nic nie daję, ciągle o tym myślę. Przez pierwsze  parę miesięcy nękali mnie telefonami, ale w końcu dali sobie spokój, strasznie mi ich brakuje, ale kiedy o nich myślę mam przed oczami tę scenę z domu. Ostatnio zaczęłam się martwić o Eleanor, po moim wyjeździe bardzo często pokazywali ich razem, a od jakiegoś czasu to się skończyło, wygląda na to że to on z nią zerwał dla innej, bo widziałam jego zdjęcia z jakąś inną dziewczyną. Od wczoraj cały czas myślę czy zadzwonić do El czy nie. W końcu się przełamałam i wybrałam jej numer
-Alex?
-tak-powiedziałam niepewnie
-strasznie się ciesze, że dzwonisz
-możemy się spotkać?
-jasne kiedy i gdzie?
-przyjadę do miasta i spotkamy się w naszej kawiarni jutro o 12 ok?
-ok, do zobaczenia
-do zobaczenia-powiedziałam i się rozłączyłam. Poszłam na górę do mojego pokoju i spakowałam parę rzeczy, mam zamiar wrócić na trochę do Londynu.
Następnego dnia
Wstawałam koło 8, założyłam to, zjadłam śniadanie i wyszłam z domu. Do Londynu pojechałam pociągiem, bo ciocia była w pracy. Koło 10 byłam już w Londynie, najpierw poszłam do mojego mieszkania, zostawiłam tam walizkę z ubraniami, odświeżyłam się i za dziesięć 12 wyszłam z domu. W kawiarni byłam punktualnie, od razu w oczy rzuciła mi się El, dosiadłam się do niej i nie wiedziałam od czego zacząć.
-hej
-cześć-odpowiedziała, od razu wyczułam że coś jest nie tak wyczułam to po jej głosie
-co się stało?-spytałam
-a co miało by się stać
-El nie udawaj, znamy się już dość długo i widzę że coś jest nie tak
-Louis mnie zostawił-powiedziała smutno, a po policzku spłynęła łza, w tym momencie poczułam że jej wybaczam i nadal mogę być jej przyjaciółką.
-ale jak to?
-po prostu zostawił mnie dla innej
-co za idiota, myślałam że jest całkiem inny
-ja też, strasznie cię przepraszam za to co ci zrobiłam, on zamydlił mi oczy
-nie martw się mną ja już ci wybaczyłam-odpowiedziałam
-cieszę się
-ale jemu nie, on musi za to zapłacić
-chcesz się mścić?-spytała zdziwiona
-tak, i chyba już wiem jak
-no to mów
-z tego co czytałam to zostawia dziewczyny po tym jak się z nim prześpią, więc zrobię to z nim i to ja go rzucę. Zastosujemy na nim jego taktykę, niech wie jak się czujemy.
-to nawet dobry plan, ale jesteś pewna że chcesz to zrobić?
-tak, muszę mu dać nauczkę, jeszcze dzisiaj się z nim skontaktuję muszę działać jak najszybciej, a gdyby kontaktował się z tobą to powiedz że się widziałyśmy i powiedziałam ci że wam wybaczam bo nadal was kocham.
-ok, chociaż wątpię by coś jeszcze ode mnie chciał.-chwilę jeszcze pogadałyśmy a później wzięłam się za wykonanie planu. Wróciłam do domu i przebrałam się w to i pojechałam do Louisa. Chwilę później byłam już po drzwiami, zapukałam delikatnie i otworzył mi Lou w samych bokserkach, tego się nie spodziewałam.
-cześć, widzę że przeszkadzam to ja może wpadnę kiedy indziej-mówiłam udając zakłopotanie
-nie ja właśnie ten.... no brałem prysznic, zaczekaj tu ubiorę się i pójdziemy się przejść ok?
-jasne tylko się pospiesz-powiedziałam a on szybko pobiegł na górę.

Prologue

Stałam przed drzwiami dużego domu i czekałam na Eleanor, miała tam wejść tylko na chwilke a nie ma jej już ponad 10 minut. W końcu nie wytrzymałam i zapukałam do drzwi, czekałam i nikt nie otwierał wiec weszłam do środka. Nie spodziewałam się takiego widoku, zobaczyłam jak mój chłopak i przyjaciółka całują się. Od razu wybiegłam z domu trzaskając drzwiami, to było straszne, próbowałam sobie wmówić że to nie prawda, siedziałam na murku a mój telefon cały czas dzwonił. Mineło chyba 10 minut i już miałam z 30 połaczeń od Louisa i z 20 od Eleanor, jednak po tym wszytskim nie chciałam ich widzieć, ani z nimi rozmawiać. Jeszcze nigdy nie czułam się tak okropnie, czułam że muszę się zemścić,  żeby oni też się tak poczuli, a może nawet gorzej. Jeszcze nie miałam gotowego planu, ale wiedziałam że coś muszę zrobić...